M.
31 lipca 2009
… powroty do przeszłości – hardanger cz. 1…
M.
27 lipca 2009
... candy dwa - ale nie moje ...
A rozdają tutaj: Cérie's art - taki żart ツ
I jeszcze jedno u Ani na Zielonym wzgórzu.
M.
26 lipca 2009
… książka, refleksje i fajna niedziela …
Dzisiaj z robótek zdjęcia pachnące i smakowite wyszły – jaka szkoda że nie oddają zapachu róży – już dawno nie czułam jej prawdziwej woni (bo te kwiaciarniane nie pachną wcale w porównaniu z tą tutaj).
M.
25 lipca 2009
… męska rzecz książkowa …
Wczoraj na niebie działo się nieźle, chmury zmieniały się jak w kalejdoskopie, mam tak umiejscowiony blok, iż bardzo często w dużym pokoju mam (zdawałoby się) inną pogodę za oknem niż za oknem w sypialni : ). Efektem tych dwóch różnych pogód była tęcza (często obserwowane i fotografowane z mojego okna/balkonu zjawisko). To kawałek nieba wczoraj:
Tak tu sobie piszę i piszę o moim robótkowaniu między innymi i jeszcze ani razu nie wspomniałam o wyszywaniu krzyżykami (no poza zakładką) a jest to przecież pierwsza moja pasja, pierwsza miłość sobótkowa, którą kocham dlatego też obiecuję, że niebawem więcej krzyżykach.
p.s. pudełko na zdjęciu z zakładką jest wykonane przez Jolę (naile)
24 lipca 2009
… czas prezentów …
Dostałam też od Joli coś – i tu zagadka – jeśli dasz radę czytelniku powstrzymać się od przewijania strony dalej to popatrz na pierwsze zdjęcie i spróbuj zgadnąć co to może być lub do czego służyć.
.
.
.
.
.
.
.
myślimy
.
.
.
.
.
.
Brawo!! To właśnie jest zakładka – czego to ludzie nie wymyślą a Jola ozdobi w moim ulubionym czerwonym kolorze!! Uwielbiam (dostawać i robić) prezenty niebanalne, w których jest serce i które są przydatne na co dzień. Dziękuję !!!!
p.s.1 chętnie się dowiem jakie były wasze skojarzenia (zapraszam do komentarzy)
p.s. 2 przepraszam za jakoś zdjęć ale ten co się dynda (ten czerwony) nie chciał się zatrzymać i lekko są nieostre :)
M.
22 lipca 2009
… kilka krzyżyków …
Skończyłam czytać Cejrowskiego i oczywiście od przybytku głowa jednak pobolewa, bo zaczęłam się zastanawiać co tu następnego przeczytać. Bo musze wziąć pod uwagę jedną rzecz – a mianowicie na urlop sierpniowy muszę zabrać tak zwane pewniaki – czyli książki które na pewno mi się spodobają (żeby nie zostać na urlopie z książką która nie idzie no i żeby nie wozić na pusto kilogramów), no i sytuacja się rozwiązała prawie sama, ponieważ wczoraj dostałam urodzinkową książkę od kumpeli, zaczęłam ją czytać już w autobusie – więc w sam raz do urlopu starczy : ).
Katarzyna Grochola „ Osobowość ćmy” – książka wcale nie najnowsza, ale gdzieś mi wcześniej umknęła, i dopiero teraz wpadła w oko. Może umknęła dlatego, że po przeczytaniu „Trzepotu skrzydeł” tej samej autorki, byłam nie dość że zdołowana – bo tematyka depresyjna – to i zniechęcona, bo dla mnie Grochola była i powinna być łatwa, lekka i przyjemna, a tu biorę „Osobowosc…” z nadzieją na relaks, a tam poważna tematyka, wcale nie na mój nastrój (to wszystko rok temu dokładnie się działo). No ale powrót lekkiej Grocholi nastąpił i jest good.
18 lipca 2009
… malowanki …
Mam też lekkiego hopla na punkcie cieni do powiek i innych kosmetyków kolorowych, ciągle poszukuję ideału i dokupuję nowe eksperymenty, czuję że niebawem zrobię inwazję na mineralne kosmetyki Everyday Minerals – ratunku!!!
Dzisiaj to Ula była modelką i to właśnie jej powieki widać
M.
17 lipca 2009
... do czego to doszło …
KEKS
- 2-3 duże pory pokrojone w plasterki i wrzucone na podgrzane na patelni masło (20g)
- 200g suszonych moreli – pokroić w ćwiartki i dorzucić do zeszkolnego pora, kilka minut podsmażać
- 120 g masła – 20g wyżej do pora, 100 g roztopić i dodać do ciasta
- 200 g mąki ( bardzo dobrze smakuje również z mąką pszenną razową – na zdjęciu)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 100 g słodkiej śmietany 18%
- 3 duże jajki, sól, pieprz
- 100 g sera żółtego (ja daję ser morski, w przepisie oryginalnie zalecają parmezan)
Wszystkie powyższe składniki mieszamy, przelewamy do małej formy keksowej wyłożonej papierem, pieczemy 45 min w 180 stopniach.
Dzisiaj natomiast babskie spotkanie, na które zawsze każda z uczestniczek przynosi coś do jedzenia i dzisiaj był pasztet z cukinii (przepis od Joli) aczkolwiek ja bym to danie nazwała babką ziemniaczaną bez ziemniaków ale z cukinią :). Pasztet jadłam kilka dni wcześniej u Joli – zakochałam się w daniu i w przepisie, który jest b. prosty.
PASZTET Z CUKINII (Joli)
- 2 średnie cukinie starte na grubej tarce
- 3 duże cebule drobno posiekane
- 1 ½ szklanki bułki tartej lub otrębów pszennych (jak ktoś woli się lekko dietetycznie najeść)
- 4 jajka
- 200 g sera żółtego startego na grubej tarce
- ½ szklanki oliwy (można ciutkę więcej ale to trzeba przetestować bo wg. Przepisu jest ¾ szkl. Ale uważam ze to za dużo stanowczo)
- pieprz
- 2 płaskie łyżki wegety lub przyprawy ziarenka smaku
- ½ natki pietruszki posiekanej
Wszystko dokładnie mieszamy przelewamy do małej keksowej formy wyłożonej papierem, pieczemy 1h 15min w 180 stopniach. Polecam !!!
M.
16 lipca 2009
... szybko poszło ...
Ciąg dalszy wspomnień archiwalnych o tym moim hobby. Zielona serwetka powstała cztery lata temu (jejku jak ten czas napiernika) – jest moją ulubioną, niestety oddaną w prezencie znajomej. Wzór bardzo mi się podoba, więc przypuszczam, że kiedyś jeszcze taką popełnie : ). Fajne w robieniu jej było to, że nie było nudno bo z każdym obiegiem działo się coś innego.
Bardzo fajną przygodą były jajka – szybko się je ubierało, można było pofantazjować z koralikami i efekt wychodził sympatyczny.
M.
15 lipca 2009
... zakładka frywolnie ...
A jak już jesteśmy w temacie to pokażę od czego zaczynałam przygodę z frywolitką i pokażę trochę w tym trochę w następnym wpisie zakładkowym.
Dawno dawno temu – a było to najprawdopodobniej wczesną wiosną 2000 roku (tak przynajmniej wynika z daty fotek pierwszych frywolitek) przyjechała na zaproszenie kilku dziewczyn chcących się nauczyć tej techniki Zosia z Poznania i pokazała jak wygląda ten osławiony „myk”, dzięki któremu można tworzyć supełki. Zajęło nam kilka godzin zanim powstały pierwsze koślawe i kolejne (robione już w domu) wzorki.
Potem była zielona okrągła serwetka, którą nadal mam u siebie. Pamiętam, że najwięcej powstało jej w autobusie pędzącym do Bremen i z powrotem.
Potem już nie pamiętam kolejności były gwiazdki (wiele nie zostało obfotografowanych niestety), to są moje najulubieńsze motywy, szybko się je robi, można pofantazjować z koralikami na różne sposoby (taaa o koralikach to chyba kiedyś inny wpis zrobię – i żeby nie było koralikach do frywolitek właśnie).
M.
13 lipca 2009
... fioletowo - czerwony ...
Wczoraj zostałam tak mile zaskoczona, że aż się wzruszyłam, otóż Krysia krzysią zwana zrobiła mi szyszkę lawendowa do szafy i nie dość że zrobiła to jeszcze zorganizowała transport (w postaci syna na rowerze) do mojego domu. Wzruszyłam się bo to takie miłe, że ktoś pomyślał i jeszcze zadbał żeby popachniało dłużej u mnie w domu. Dziękuję.
Przy okazji prezentów pochwale się jeszcze jednym tym razem truskawkowym – szwagierka przywiozła mi z dojczlandu gdzie mieszka słoiczek marmolady. Ale słoiczek jest niezwykły bo oprócz samego opakowania we wszystko inne było włożone dużo pracy i serca, bo sama zrywała truskawki, gotowała marmoladę, zrobiła plakietkę i narzutkę na wieczko – aż szkoda jeść :).
A na koniec coś fioletowo – czerwonego – tak akurat pasuje kolorystycznie do dzisiejszego wpisu. Przewieszka (jedna z wielu), które zamówiłam i nabyłam u koleżanki Joli (naili). Połączenie kolorów nietypowe, ale bardzo przeze mnie lubiane i stosowane w codziennej garderobie. A że jestem fanką biżuterii Joli obiecuję że to pierwszy ale nie ostatni raz kiedy pochwalę się zakupami u niej :).
11 lipca 2009
… mania czytania …
Bo ja generalnie nie mogę powiedzieć o swoim książkowaniu, że czytam superambitne pozycje. Dzieje się tak, ponieważ mój zlasowany mózg, poza pracą czy czynnościami z nią związanymi, musi odpocząć – dlatego właśnie w wolnym czasie czytam to co sprawia mi przyjemność. Zdarza się, że czasami książka mi nie idzie, jest za ciężka czy po prostu nie przypadła do gustu – wtedy bez żalu przestaję ją czytać, choćby było już dawno za połową. Mam też zazwyczaj zaczęte kilka książek. Czasami dlatego, że nie mam na daną nastroju, czasami dlatego, że ta która więcej waży czytana jest w łóżku, a lżejsza wagą w autobusie (w drodze do pracy).
Od wczoraj czytam „Gringo wśród dzikich plemion” Wojciecha Cejrowskiego – książka napisana bardzo fajnym językiem, z dużym poczuciem humoru (i o dziwo innego humoru niż mieliśmy okazję poznać z różnych programów Cejrowskiego – a które to programy zazwyczaj nie przypadały mi do gustu), przedstawiająca świat, będący dla mnie zagadką i który dzięki takim książkom mogę poznać i sobie wyobrazić (książka ilustrowana jest wieloma pięknymi zdjęciami).
Kolejka do przeczytania jest długaśna. A to ostatnie moje zakupy (z wczoraj):
I na koniec coś, co doprowadziło mnie do łez – ze śmiechu oczywiście, a co przyszło w jednym z łańcuszkowych maili jakiś czas temu. Wczoraj przeglądając dziennik Jandy, też trafiłam na ten tekst:
Książka kucharska dla mężczyzn: przepis na ciasto:
1. Z lodówki weź 10 jajek - połóż na stole ocalałe 7, wytrzyj podłogę, następnym razem uważaj!
2. Weź sporą miskę i wbij jajka rozbijając je o brzeg naczynia.
3. Wytrzyj podłogę, następnym razem bardziej uważaj! W naczyniu mamy 5 żółtek.
4. Weź mikser i wstaw do niego skrzydełka i zacznij ubijać jajka.
5. Wstaw od nowa skrzydełka do miksera, tym razem do oporu. Zacznij ubijać.
6. Umyj twarz, ręce i plecy. W naczyniu pozostały 2 żółtka, a dokładnie tyle potrzeba na szarlotkę.
7. Oklej ściany i sufit kuchni gazetami, meble pokryj folią, będziemy dodawać mąkę.
8. Nasyp 20 dkg mąki do szklanki, pozostałe 80 dkg zbierz z powrotem do torebki.
9. Sprawdź czy ściany i sufit są oklejone szczelnie, przystąp do miksowania.
10. Weź szybciutko prysznic!
11. Weź 4 jabłka i ostry nóż.
12. Idź do apteki po jodynę, plaster i bandaże. Po powrocie zacznij obierać jabłka. Przemyj jodyną kciuk!
13. Potnij jabłka w kostkę pamiętając, że potrzebujemy 2 jabłek, więc nie wolno zjeść więcej niż połowę! Przemyj jodyną palec wskazujący i środkowy.
14. Jedyne pozostałe jabłko pocięte w kostkę wrzuć do naczynia z ciastem, pozbieraj z podłogi pozostałe kawałki i przemyj wodą.
15. Wymieszaj wszystkie składniki w naczyniu mikserem, umyj lodówkę bo jak zaschnie to nie domyjesz!
16. Przelej ciasto do foremki, wstaw do piekarnika.
17. Po godzinie, jeśli nie widać żadnych zmian włącz piekarnik.
18. Po przebudzeniu nie dzwoń po straż pożarną! Po prostu otwórz okno i piekarnik.
19. Po tych traumatycznych przezyciach pozostaje tylko schlodzona zubrowka i sok jablkowy;-) - smacznego ;-))
M.
... przeprawy i boje ...
Żeby nie było, że to wszystko to powalczyłam jeszcze z kartą pamięci z aparatu fotograficznego, żebym mogła pstrykać fotki zanim mój aparat wróci z wyjazdu wraz z mężusiem moim. I tu kolejny sukces – dogadałam się z nią (tą kartą) i mogę wrzucić zbliżenie motywu mojego obrusu.
M.
... candy ale nie moje ...
Pierwszy raz biorę udział w tej zabawie – ale co tam – wprawdzie nigdy w życiu nic nie wygrałam ani nie wylosowano mnie – ale losowanie jest w moje urodziny więc może mi się poszczęści J
Candy organizuje kinia - Moje haftowanki
Można wylosować jeden z dwóch zestawów (a moze dwa naraz?):
-> różne ozdóbki
-> magnesik na hafcik, zestawik Dimenions z plastikową kanwą, zestawik Orchidea z kanwą z podmaloanym tłem i arkusik tłoczonego filcu
M.
10 lipca 2009
... przedawniony prezent ...
Jednym z postanowień wakacyjnych (to już drugie obok bloga) jest skończenie obrusu.
8 lipca 2009
... to ja też ...
Ja mam już za sobą dwa blogi, dotyczące mojej pracy (a w związku z tym niekoniecznie prowadzone z wielkim sercem i przyjemnością), teraz przyszedł czas na hobby. A w związku z tym, że to miejsce daje więcej możliwości i jest (jak dla mnie przyjaźniejsze w obsłudze) to podobnie jak wiele z moich znajomych przenoszę się z multiply tutaj.